niedziela, 6 kwietnia 2008

Rozdział piąty: Blisko śmierci

Ten głos był dla Lary nieznany. Lecz domyśliła się, że należy do szefa bandytów.

-Panna Croft jak sądzę. Widzę, przeżyłaś ostatni lot samolotem- powiedział.

-Jak się nazywasz?- spytała Lara

-Nazywam się Menls- odpowiedział

Lara chodziła z wyciągniętą bronią od kolumny do kolumny, ale nie mogła go znaleźć. A on ją widział: celował w nią od tyłu shotgunem. Już miał strzelać, a tu nagle Lara rzuciła mu wyzwanie:

- A może tak sprawdzimy kto jest lepszy i szybszy?

-Dobrze- odpowiedział

Schował broń i niezauważony uciekł nie wiadomo gdzie.

Lara zadzwoniła do Bryce'a. Spytała się go gdzie ma iść. Odpowiedział jej, że na górze jest przejście, lecz schody są rozwalone.

-Poradzę sobie- powiedziała Lara.

Zaczepiła swoją linkę magnetyczną -- którą nosi zawsze przyczepioną do pasa -- o poręcz od schodów. Zaparła się mocno o ścianę, rękoma trzymała lina i zaczęła się wspinać.

Gdy była już na górze zobaczyła drzwi o których mówił Bryce. Weszła przez nie ale nic nie widziała bo było bardzo ciemno. Zadzwoniła do niego przez headset i powiedziała:

- Co mam zrobić jak jest tu ciemno i nic nie widać?

-Masz w plecaku przenośną latarkę.- odpowiedział.

Lara wyciągnęła latarkę, zawiesiła na ramieniu i włączyła. Tam gdzie było ciemno zauważyła dziurę, a w niej kolce. Nad dziurą była belka na której wisiał kiedyś most. Złapała się jej i przeszła na drugą stronę. Otworzyła drzwi które tam były i ujrzała czworo ludzi z bronią, schowała się i wyciągnęła uzi.

Brak komentarzy: