Wybiegli na dwór. Helikopter już lądował. Lara z Bryce'em szybko weszli na górę po drabince linowej.
- Jak najszybciej do Chin!- krzyczała Lara wchodząc do środka.
- Po co tyle pośpiechu?-spytał pilot.
- Ruszaj się człowieku! Powiemy Ci po drodze.- oznajmiła Lara, a pilot zaczął unosić helikopter.
Gdy byli już w powietrzu zauważyli tylko wybiegającego z domu Pierre'a. Ruszyli w podróż.
- A więc o co chodzi?- spytał pilot
- Musimy dostać się do Chin - odpowiedziała Lara -Żeby...
- Ale po co tam lecicie?- przerwał jej niegrzecznie.
- Właśnie miałam to powiedzieć. - powiedziała- Lecimy tam po to żeby się...
- Wyduś to z siebie wreszcie!- przerwał jej po raz drugi.
- Możesz się zamknąć!!!- krzyknęła Lara.- Lecimy tam żeby się ukryć...
- Przed kim?- znów jej przerwał
-Nie ważne!!! Możesz być cicho!!!???- krzyczała na niego Lara.
- Dobrze, już dobrze- odpowiedział pilot.
Lara podeszła do Bryce'a i spytała:
- Czemu wybrałeś akurat Chiny?- spytała
- Jest taka legenda w której mówią, że kula Chi może ożywić wszystkie posągi żołnierzy naturalnej wielkości znajdujące się w grobowcu Króla Smoka.
- Kim był ,,Król Smok"?- spytała Lara.
- Był to pierwszy cesarz Chin. A nazywano go tak, dlatego że miał w swoim godle smoka. Lecz nazywał się Szy huang ti.
- Co jest takiego w tym grobowcu? - spytała
- Mówią, że na grobie Króla Smoka jest otwór w kształcie kuli i gdy włoży się ją tam to wszystkie rzeźby ,,ożyją"...
- Więc mamy odnaleźć grobowiec i sprawdzić czy ta legenda jest prawdziwa.
- Dokładnie.- odpowiedział
Resztę drogi raczej się nie odzywali, bo nie mieli o czym.
Gdy już dolecieli pilot zostawił ich przed murem chińskim. Przeszli przez niego. Lara zaprowadziła Bryce'a do domu swojej babci.
- Witaj babciu.- zaskoczyła babcie Lara
- Witaj! Co Cię tu sprowadza?- spytała staruszka.
- Muszę odnaleźć grobowiec pierwszego cesarza.
- Czego potrzebujesz?
- Dobrą broń i motor- odpowiedziała Lara
Babcia pokazała jej stolik, wzięła z niego wszystko co potrzeba i dała Larze. Potem pokazała jej motor.
- Mój kolega tu zostanie.
Lara wsiadła na motor i pojechała w stronę miasta.
środa, 21 maja 2008
wtorek, 6 maja 2008
Rozdział dziesiąty: Lara znowu wygrywa
Lara siedziała związana na ziemi, aż w końcu powiedziała:
- Co Ty ode mnie chcesz Pierre? Raczej nie mojej śmierci.
- Dobrze pani myśli nie chcę Twojej śmierci; pragnę kule Chi. I wiem, że ją masz.- odpowiedział Pierre.- Albo mi ją dasz, albo będę musiał Cie zabić.
- To chodź za mną.-powiedziała Lara.
Pierre ją odwiązał, zaczepił jej kajdankami ręce i razem stąd wyszli. Lara zaprowadziła go dwa pomieszczenia dalej. Podeszła do półki gdzie były ustawione relikwie i artefakty. Zdjęła z niej kule Chi i podeszła do niego.
- Proszę- powiedziała.
Pierre od razu wyciągnął ręce żeby ją zabrać. Lara mu ją podała on się odwrócił schował kule i z pistoletami wycelowanymi w Larę powiedział:
- A teraz Cię zabije!
Lara od razu zareagowała po usłyszeniu tych słów; położyła się na plecy i jednym wymachem nóg wykopała z rąk Pierre'a broń. Potem wstała i drugim kopnięciem go powaliła, a on stracił przytomność. Wyszukała w jego kieszeniach klucz i otworzyła kajdanki, potem zabrała pistolety. Schowała się za drzwiami i wypuściła dwa strzały w podłogę. Po chwili przybiegli ludzie Pierre'a strzeliła w nich a oni upadli obok swojego szefa. Potem przyszło jeszcze dwóch. Lara zabiła ich z taką samą łatwością jak tamtych. Potem poszła do pokoju w którym był Bryce.
,, Na szczęście nic mu nie zrobili''- pomyślała i zakradła się do pierwszego bandyty wyciągnęła paralizator i mężczyzna leżał już na ziemi. Drugi obejrzał się w poszukiwaniu sprawcy, a Lara wyskoczyła zza rogu i zastrzeliła ostatniego człowieka Pierre'a. Odwiązała przyjaciela i razem uciekli na górę. Lara zakneblowała drzwi do piwnicy, a Bryce pobiegł do swoich komputerów żeby ściągnąć helikopter. Przy okazji złapał częstotliwość telefonu Pierre'a. Dzwonił akurat do swojej bazy aby przysłali ok. 15 ludzi. Bryce szybko podbiegł do Lary i powiedział, że muszą uciekać bo zaraz będzie tu piętnaście uzbrojonych osób.
-Dokąd mamy przed nimi uciec? Wszędzie nas znajdą- spytała Lara
- Może nas znajdą, ale zajmie im to trochę czasu- odpowiedział Bryce
- To gdzie lecimy?
-Do Chin.- powiedział
- Co Ty ode mnie chcesz Pierre? Raczej nie mojej śmierci.
- Dobrze pani myśli nie chcę Twojej śmierci; pragnę kule Chi. I wiem, że ją masz.- odpowiedział Pierre.- Albo mi ją dasz, albo będę musiał Cie zabić.
- To chodź za mną.-powiedziała Lara.
Pierre ją odwiązał, zaczepił jej kajdankami ręce i razem stąd wyszli. Lara zaprowadziła go dwa pomieszczenia dalej. Podeszła do półki gdzie były ustawione relikwie i artefakty. Zdjęła z niej kule Chi i podeszła do niego.
- Proszę- powiedziała.
Pierre od razu wyciągnął ręce żeby ją zabrać. Lara mu ją podała on się odwrócił schował kule i z pistoletami wycelowanymi w Larę powiedział:
- A teraz Cię zabije!
Lara od razu zareagowała po usłyszeniu tych słów; położyła się na plecy i jednym wymachem nóg wykopała z rąk Pierre'a broń. Potem wstała i drugim kopnięciem go powaliła, a on stracił przytomność. Wyszukała w jego kieszeniach klucz i otworzyła kajdanki, potem zabrała pistolety. Schowała się za drzwiami i wypuściła dwa strzały w podłogę. Po chwili przybiegli ludzie Pierre'a strzeliła w nich a oni upadli obok swojego szefa. Potem przyszło jeszcze dwóch. Lara zabiła ich z taką samą łatwością jak tamtych. Potem poszła do pokoju w którym był Bryce.
,, Na szczęście nic mu nie zrobili''- pomyślała i zakradła się do pierwszego bandyty wyciągnęła paralizator i mężczyzna leżał już na ziemi. Drugi obejrzał się w poszukiwaniu sprawcy, a Lara wyskoczyła zza rogu i zastrzeliła ostatniego człowieka Pierre'a. Odwiązała przyjaciela i razem uciekli na górę. Lara zakneblowała drzwi do piwnicy, a Bryce pobiegł do swoich komputerów żeby ściągnąć helikopter. Przy okazji złapał częstotliwość telefonu Pierre'a. Dzwonił akurat do swojej bazy aby przysłali ok. 15 ludzi. Bryce szybko podbiegł do Lary i powiedział, że muszą uciekać bo zaraz będzie tu piętnaście uzbrojonych osób.
-Dokąd mamy przed nimi uciec? Wszędzie nas znajdą- spytała Lara
- Może nas znajdą, ale zajmie im to trochę czasu- odpowiedział Bryce
- To gdzie lecimy?
-Do Chin.- powiedział
wtorek, 22 kwietnia 2008
Rozdział dziewiąty: Spotkanie po latach
Gdy Lara leciała samolotem do domu to próbowała zadzwonić do Bryce'a, lecz on nie odbierał.
,,Co się mogło stać"- pomyślała.
Jak już była na miejscu to zauważyła otwarte drzwi, wyglądały tak jakby były wyważone. Szybko to nich wbiegła z wyciągniętą bronią, nagle przed drzwiami się zatrzymała. Zapomniała sprawdzić czy ma jeszcze amunicję. Okazało się, że nie ma, więc postanowiła pójść do pokoju w którym trzyma broń. Więc ruszyła przez otwarte drzwi. Ten pokój znajdował się nad piwnicą w, której leżą wszystkie artefakty i relikwie znalezione przez Larę.
,,Muszę być chicho. Są tylko jedno piętro pode mną."- myślała Lara przechodząc przez korytarz. Na szczęście nikogo tam nie było.
Doszła na miejsce. Nie było tam nawet jednego magazynku.
-Wszystko zabrali. Lecz dobrze, że mam zawsze jedną parę schowaną.- powiedziała Lara przesuwając szafkę, która tam stała. Za szafką była broń.
-Stare dobre pistolety.
Ruszyła do piwnicy. Było tam ciemno, słyszała tylko głos swojego starego znajomego Pierre'a Dupont. Zeszła powoli po schodach w dół. Nikogo tam nie było więc poszła do drugiego pomieszczenia w piwnicy. Było tam jasno, Pierre śmiał się z Bryce'a, że tak łatwo dał się złapać, że zaraz będzie koniec z Larą wystarczy, że tu wejdzie. Lara wyciągnęła pistolety i powiedziała:
-Coś mówiłeś Pierre?
-Jak to, skąd masz broń?- spytał wystraszony Pierre. Nie był przygotowany na to, że Lara będzie miała pistolety.
-Zawsze mam ukrytą dodatkową parę. A ty rozwiąż Bryce'a!- krzyknęła Lara
-Bo co mi zrobisz?- powiedział i pstryknął palcami. A tu nagle wyskoczyli schowani ludzie Pierre'a. Lara nie miała szans ich pokonać więc rzuciła broń. Związali ją i posadzili obok Bryce'a na ziemi.
,,Co się mogło stać"- pomyślała.
Jak już była na miejscu to zauważyła otwarte drzwi, wyglądały tak jakby były wyważone. Szybko to nich wbiegła z wyciągniętą bronią, nagle przed drzwiami się zatrzymała. Zapomniała sprawdzić czy ma jeszcze amunicję. Okazało się, że nie ma, więc postanowiła pójść do pokoju w którym trzyma broń. Więc ruszyła przez otwarte drzwi. Ten pokój znajdował się nad piwnicą w, której leżą wszystkie artefakty i relikwie znalezione przez Larę.
,,Muszę być chicho. Są tylko jedno piętro pode mną."- myślała Lara przechodząc przez korytarz. Na szczęście nikogo tam nie było.
Doszła na miejsce. Nie było tam nawet jednego magazynku.
-Wszystko zabrali. Lecz dobrze, że mam zawsze jedną parę schowaną.- powiedziała Lara przesuwając szafkę, która tam stała. Za szafką była broń.
-Stare dobre pistolety.
Ruszyła do piwnicy. Było tam ciemno, słyszała tylko głos swojego starego znajomego Pierre'a Dupont. Zeszła powoli po schodach w dół. Nikogo tam nie było więc poszła do drugiego pomieszczenia w piwnicy. Było tam jasno, Pierre śmiał się z Bryce'a, że tak łatwo dał się złapać, że zaraz będzie koniec z Larą wystarczy, że tu wejdzie. Lara wyciągnęła pistolety i powiedziała:
-Coś mówiłeś Pierre?
-Jak to, skąd masz broń?- spytał wystraszony Pierre. Nie był przygotowany na to, że Lara będzie miała pistolety.
-Zawsze mam ukrytą dodatkową parę. A ty rozwiąż Bryce'a!- krzyknęła Lara
-Bo co mi zrobisz?- powiedział i pstryknął palcami. A tu nagle wyskoczyli schowani ludzie Pierre'a. Lara nie miała szans ich pokonać więc rzuciła broń. Związali ją i posadzili obok Bryce'a na ziemi.
poniedziałek, 14 kwietnia 2008
Rozdział ósmy: Śmierć Menlsa
Lara czeka na wiadomość od Bryce'a. I w, końcu zadzwonił.
-Odleciał. Leci w stronę wyspę niedaleko stąd. Jest most żeby tam dojechać. Nie masz przy sobie motoru, prawda?
-Nie mam. Więc jak mam tak dojechać?-spytała Lara.
-Odleciał. Leci w stronę wyspę niedaleko stąd. Jest most żeby tam dojechać. Nie masz przy sobie motoru, prawda?
-Nie mam. Więc jak mam tak dojechać?-spytała Lara.
-Nie wiem. Może pożycz? Jak nie będzie motoru to przynajmniej samochód. Powiedz komuś, że to bardzo ważne.-odpowiedział Bryce.
-Dobra poszukam kogoś.-powiedziała Lara i gdy zobaczyła kogoś na motorze to natychmiast się pytała.
,,Na szczęście tutejsi ludzie są mili''-pomyślała Lara wsiadając na pożyczony motor.
-Bryce w którą stronę mam jechać.-spytała
-Jedź na północ, jest tam most który prowadzi do miasta obok. Tam zmierza Menls.
-Dobra.-powiedziała, wsiadła na motor i zaczęła jechać.
Gdy dojechała na most zobaczyła samolot który leci nad nią. To był szef bandytów. Lara przyspieszyła żeby go dogonić.
Byli już w tym mieście i z niewiadomych powodów Menls wylądował w lesie. Pewnie myślał, że tam nikt go nie znajdzie między drzewami. Lecz Lara śledziła go i zaparkowała obok niego. Ukrył się za drzewem. Pewnie myślał, że Lara go nie znajdzie. Lecz ona nie dała się nabrać na to samo co w Świątyni. Więc wyciągnęła z plecaka pistolety i zaczęła strzelać w drzewa za którymi mógłby schować się Menls. On się przestraszył i powiedział:
-Daj broń to oddam Ci figurkę.
Lara oddała pistolety, bo miała plan. Bandyta zaczął uciekać i śmiać się z Lary. Więc ona wyciągnęła uzi i zaczęła w niego strzelać... Biedny Menls. Padł na ziemię. Umarł.
-Bryce mamy go z głowy, nie żyję.
-Niech na razie wróci pani do domu. W tym czasie nie ma żadnych bandytów.-odpowiedział Bryce
wtorek, 8 kwietnia 2008
Rozdział siódmy: Skradziony posąg
Samolot przyleciał po paru minutach(był to najszybszy samolot odrzutowy jaki znalazł Bryce). Lara wsiadła do niego. Pilot nie był taki miły jak poprzedni, nawet nie powiedział ,,Dzień dobry''. Więc Lara też nic nie powiedziała.
Lecieli zaledwie godzinę.
Gdy dolecieli na lotnisko pilot zamruczał coś w stylu ,,Dowidzenia'' i Lara wysiadła.
,,Najpierw sprawdzę w muzeum."- pomyślała Lara i spytała się przechodnia gdzie jest najkrótsza droga do Muzeum Narodowego.
-Najlepiej iść do przodu, potem będzie zakręt w lewo i znowu do przodu. To jest najkrótsza droga.- powiedział przechodzień(oczywiście po Grecku).
-Dziękuję- odpowiedziała Lara.
Jak już doszła to zobaczyła przed muzeum pełno ludzi, którzy szeptali coś o włamaniu. Gdy nikt nie patrzył Lara weszła do środka. Przechodziła między działami i wszystko było w porządku oprócz jednego: nie było posągu Zeusa. Spytała się Greckich policjantów --którzy przed chwilą weszli-- kiedy skradziono posąg.
-Niedawno. Jakieś pół godziny temu.- wołali
Lara zadzwoniła do Bryce'a i powiedziała:
- Możliwe, że jeszcze nie odleciał!!! Namierz go jak najszybciej.
Lecieli zaledwie godzinę.
Gdy dolecieli na lotnisko pilot zamruczał coś w stylu ,,Dowidzenia'' i Lara wysiadła.
,,Najpierw sprawdzę w muzeum."- pomyślała Lara i spytała się przechodnia gdzie jest najkrótsza droga do Muzeum Narodowego.
-Najlepiej iść do przodu, potem będzie zakręt w lewo i znowu do przodu. To jest najkrótsza droga.- powiedział przechodzień(oczywiście po Grecku).
-Dziękuję- odpowiedziała Lara.
Jak już doszła to zobaczyła przed muzeum pełno ludzi, którzy szeptali coś o włamaniu. Gdy nikt nie patrzył Lara weszła do środka. Przechodziła między działami i wszystko było w porządku oprócz jednego: nie było posągu Zeusa. Spytała się Greckich policjantów --którzy przed chwilą weszli-- kiedy skradziono posąg.
-Niedawno. Jakieś pół godziny temu.- wołali
Lara zadzwoniła do Bryce'a i powiedziała:
- Możliwe, że jeszcze nie odleciał!!! Namierz go jak najszybciej.
niedziela, 6 kwietnia 2008
Rozdział szósty: Nagły zwrot akcji
Strzały pocisków przeszyły powietrze, a zapach palonego prochu rozniósł się po komnacie. Nagle zapadła cisza... Lara niepewna, czy za pobliskimi filarami nie kryją się bandyci założyła okulary które pozwalają widzieć w ciemności.
- Ej, ty tam. Wyłaź zza tej skrzyni. Mam Cię na muszce! Tylko spokojnie, bez żadnych numerów! - krzyknęła Lara.
- Proszę nie strzelać, nie chcemy pani skrzywdzić! - odkrzyknął jeden z bandziorów.
Lecz Lara nie dała się nabrać na przebiegłą sztuczkę, nie zaufała przestępcom i zaszła ich od tyłu. Szybkim ruchem, dzięki użyciu paralizatora, powaliła zwalistych mężczyzn na posadzkę.
- Gadaj, gdzie jest Menls, gdzie on jest!!! - krzyczała Lara
- Ja naprawdę nie wiem. Wspominał tylko, że skradł coś z Muzeum Narodowego w Atenach. To chyba była jakaś figurka. Bodajże posąg Zeusa. - ledwo łapiąc powietrze wydusił bandyta.
- Bryce, tu go nie ma! Słyszysz? Tu go nie ma! Musze dostać się jak najszybciej do Grecji!
- Panno Croft bez obaw, będzie pani tam jeszcze dziś!
- Ej, ty tam. Wyłaź zza tej skrzyni. Mam Cię na muszce! Tylko spokojnie, bez żadnych numerów! - krzyknęła Lara.
- Proszę nie strzelać, nie chcemy pani skrzywdzić! - odkrzyknął jeden z bandziorów.
Lecz Lara nie dała się nabrać na przebiegłą sztuczkę, nie zaufała przestępcom i zaszła ich od tyłu. Szybkim ruchem, dzięki użyciu paralizatora, powaliła zwalistych mężczyzn na posadzkę.
- Gadaj, gdzie jest Menls, gdzie on jest!!! - krzyczała Lara
- Ja naprawdę nie wiem. Wspominał tylko, że skradł coś z Muzeum Narodowego w Atenach. To chyba była jakaś figurka. Bodajże posąg Zeusa. - ledwo łapiąc powietrze wydusił bandyta.
- Bryce, tu go nie ma! Słyszysz? Tu go nie ma! Musze dostać się jak najszybciej do Grecji!
- Panno Croft bez obaw, będzie pani tam jeszcze dziś!
Ekwipunek Lary
Lara ma w swoim plecaku: pistolety, magazynki do uzi, latarkę którą zawiesza na ramie, lornetkę i paralizator Do pasa przyczepione ma pokrowce w których trzyma uzi i linkę magnetyczną z hakiem. Lara ma też headset czyli taką rzecz którą kontaktuje się z Bryce'em.
- plecak
- pistolet(Lara ma takie dwa)
- magazynki do uzi
- latarka na ramie
- lornetka
- uzi(pistolety maszynowe)
- headset
- linka magnetyczna
- paralizator
Rozdział piąty: Blisko śmierci
Ten głos był dla Lary nieznany. Lecz domyśliła się, że należy do szefa bandytów.
-Panna Croft jak sądzę. Widzę, przeżyłaś ostatni lot samolotem- powiedział.
-Jak się nazywasz?- spytała Lara
-Nazywam się Menls- odpowiedział
Lara chodziła z wyciągniętą bronią od kolumny do kolumny, ale nie mogła go znaleźć. A on ją widział: celował w nią od tyłu shotgunem. Już miał strzelać, a tu nagle Lara rzuciła mu wyzwanie:
- A może tak sprawdzimy kto jest lepszy i szybszy?
-Dobrze- odpowiedział
Schował broń i niezauważony uciekł nie wiadomo gdzie.
Lara zadzwoniła do Bryce'a. Spytała się go gdzie ma iść. Odpowiedział jej, że na górze jest przejście, lecz schody są rozwalone.
-Poradzę sobie- powiedziała Lara.
Zaczepiła swoją linkę magnetyczną -- którą nosi zawsze przyczepioną do pasa -- o poręcz od schodów. Zaparła się mocno o ścianę, rękoma trzymała lina i zaczęła się wspinać.
Gdy była już na górze zobaczyła drzwi o których mówił Bryce. Weszła przez nie ale nic nie widziała bo było bardzo ciemno. Zadzwoniła do niego przez headset i powiedziała:
- Co mam zrobić jak jest tu ciemno i nic nie widać?
-Masz w plecaku przenośną latarkę.- odpowiedział.
Lara wyciągnęła latarkę, zawiesiła na ramieniu i włączyła. Tam gdzie było ciemno zauważyła dziurę, a w niej kolce. Nad dziurą była belka na której wisiał kiedyś most. Złapała się jej i przeszła na drugą stronę. Otworzyła drzwi które tam były i ujrzała czworo ludzi z bronią, schowała się i wyciągnęła uzi.
-Panna Croft jak sądzę. Widzę, przeżyłaś ostatni lot samolotem- powiedział.
-Jak się nazywasz?- spytała Lara
-Nazywam się Menls- odpowiedział
Lara chodziła z wyciągniętą bronią od kolumny do kolumny, ale nie mogła go znaleźć. A on ją widział: celował w nią od tyłu shotgunem. Już miał strzelać, a tu nagle Lara rzuciła mu wyzwanie:
- A może tak sprawdzimy kto jest lepszy i szybszy?
-Dobrze- odpowiedział
Schował broń i niezauważony uciekł nie wiadomo gdzie.
Lara zadzwoniła do Bryce'a. Spytała się go gdzie ma iść. Odpowiedział jej, że na górze jest przejście, lecz schody są rozwalone.
-Poradzę sobie- powiedziała Lara.
Zaczepiła swoją linkę magnetyczną -- którą nosi zawsze przyczepioną do pasa -- o poręcz od schodów. Zaparła się mocno o ścianę, rękoma trzymała lina i zaczęła się wspinać.
Gdy była już na górze zobaczyła drzwi o których mówił Bryce. Weszła przez nie ale nic nie widziała bo było bardzo ciemno. Zadzwoniła do niego przez headset i powiedziała:
- Co mam zrobić jak jest tu ciemno i nic nie widać?
-Masz w plecaku przenośną latarkę.- odpowiedział.
Lara wyciągnęła latarkę, zawiesiła na ramieniu i włączyła. Tam gdzie było ciemno zauważyła dziurę, a w niej kolce. Nad dziurą była belka na której wisiał kiedyś most. Złapała się jej i przeszła na drugą stronę. Otworzyła drzwi które tam były i ujrzała czworo ludzi z bronią, schowała się i wyciągnęła uzi.
sobota, 5 kwietnia 2008
Rozdział czwarty: Pierwsza walka
Gdy Lara była coraz bliżej zauważyła oazę. Postanowiła się w niej zatrzymać.
Jak już tam była to wyciągnęła z plecaka lornetkę i zaczęła oglądać bramę Świątyni. Zobaczyła dwóch strażników tej bandy. Lara wspięła się na drzewo i zaczęła strzelać strażnikom po nogach, ale nie trafiła(wszystko zgodnie z planem.) Strażnicy podbiegli do oazy, a tu nagle Lara zeskoczyła z drzewa i zaczęła strzelać w pierwszego: dwa strzały w brzuch, a trzeci prosto w serce. Z drugim było trudniej: miał uzi(pistolety maszynowe) więc strzelał jak najęty, lecz Lara robiła fikołki i uniki, ale jak próbowała w niego trafić zawsze chybiała. Schowała się za drzewo żeby przeładować pistolety, potem wyskoczyła zza drzewa i wypuściła cztery celne strzały: wszystkie w głowę. Zabrała mu uzi i włożyła na miejsce normalnych pistoletów które wsadziła do plecaka, zabrała też magazynki do uzi. Ciała ukryła razem z motorem i poszła.
Gdy weszła do Świątyni zobaczyła mnóstwo kolumn. Nagle usłyszała czyjś głos.
Jak już tam była to wyciągnęła z plecaka lornetkę i zaczęła oglądać bramę Świątyni. Zobaczyła dwóch strażników tej bandy. Lara wspięła się na drzewo i zaczęła strzelać strażnikom po nogach, ale nie trafiła(wszystko zgodnie z planem.) Strażnicy podbiegli do oazy, a tu nagle Lara zeskoczyła z drzewa i zaczęła strzelać w pierwszego: dwa strzały w brzuch, a trzeci prosto w serce. Z drugim było trudniej: miał uzi(pistolety maszynowe) więc strzelał jak najęty, lecz Lara robiła fikołki i uniki, ale jak próbowała w niego trafić zawsze chybiała. Schowała się za drzewo żeby przeładować pistolety, potem wyskoczyła zza drzewa i wypuściła cztery celne strzały: wszystkie w głowę. Zabrała mu uzi i włożyła na miejsce normalnych pistoletów które wsadziła do plecaka, zabrała też magazynki do uzi. Ciała ukryła razem z motorem i poszła.
Gdy weszła do Świątyni zobaczyła mnóstwo kolumn. Nagle usłyszała czyjś głos.
czwartek, 3 kwietnia 2008
Rozdział trzeci: Obcy samolot
Gdy tak lecieli nad pustynią pilot oznajmił:
-Jesteśmy już blisko.
Lara nic nie odpowiedziała bo zauważyła samolot który leciał obok nich.
Nagle ktoś rzucił się na pilota, a on upadł, to była Lara. W tym drugim samolocie obok widziała kogoś z bronią.
-Co Ty robisz!?- spytał pilot.
- Uratowałam ci życie. Próbowali Cię zabić, lecz nie trafili- odpowiedziała Lara.
Pilot nic nie powiedział bo zaczęli spadać.
-Mieli dobrą broń- przyznała Lara gdy byli na dole, a potem spytała się pilota czy nic mu nie jest.
-Nic mi nie jest- odpowiedział.
-Dobrze, że wjechałam do samolotu motorem- powiedziała
-Jaki mamy plan?- spytał pilot.
-Gdzie jest najbliższe miasto?- spytała Lara.
-Dwa kilometry za nami jest małe miasteczko. Nie wiem jak się nazywa.
Więc zaczęli jechać na motorze do miasteczka o którym mówił pilot.
Gdy dojechali Lara spytała się pani -- która akurat tutaj szła -- jak nazywa się to miasto(Lara włada wieloma językami.) Pani odpowiedziała jej, że to miasto nazywa się Banha. Lara jej podziękowała, potem powiedziała do pilota:
-Zaraz zadzwonię do kolegi,on wyśle po Ciebie jakiś helikopter.
-Dobrze- odpowiedział
Lara odwróciła się i zaczęła rozmawiać z Bryce'em.
Gdy skończyła rozmawiać powiedziała do pilota:
-Zaraz przyleci helikopter po Ciebie.
Wsiadła na motor, powiedziała tylko: ,,Cześć'', a pilot odpowiedział:
-Dowidzenia panno Croft.
Lara ruszyła. Pędziła przez pustynie. Aż w końcu zaczęło być widać zamgloną Świątynie Boga Słońca
-Jesteśmy już blisko.
Lara nic nie odpowiedziała bo zauważyła samolot który leciał obok nich.
Nagle ktoś rzucił się na pilota, a on upadł, to była Lara. W tym drugim samolocie obok widziała kogoś z bronią.
-Co Ty robisz!?- spytał pilot.
- Uratowałam ci życie. Próbowali Cię zabić, lecz nie trafili- odpowiedziała Lara.
Pilot nic nie powiedział bo zaczęli spadać.
-Mieli dobrą broń- przyznała Lara gdy byli na dole, a potem spytała się pilota czy nic mu nie jest.
-Nic mi nie jest- odpowiedział.
-Dobrze, że wjechałam do samolotu motorem- powiedziała
-Jaki mamy plan?- spytał pilot.
-Gdzie jest najbliższe miasto?- spytała Lara.
-Dwa kilometry za nami jest małe miasteczko. Nie wiem jak się nazywa.
Więc zaczęli jechać na motorze do miasteczka o którym mówił pilot.
Gdy dojechali Lara spytała się pani -- która akurat tutaj szła -- jak nazywa się to miasto(Lara włada wieloma językami.) Pani odpowiedziała jej, że to miasto nazywa się Banha. Lara jej podziękowała, potem powiedziała do pilota:
-Zaraz zadzwonię do kolegi,on wyśle po Ciebie jakiś helikopter.
-Dobrze- odpowiedział
Lara odwróciła się i zaczęła rozmawiać z Bryce'em.
Gdy skończyła rozmawiać powiedziała do pilota:
-Zaraz przyleci helikopter po Ciebie.
Wsiadła na motor, powiedziała tylko: ,,Cześć'', a pilot odpowiedział:
-Dowidzenia panno Croft.
Lara ruszyła. Pędziła przez pustynie. Aż w końcu zaczęło być widać zamgloną Świątynie Boga Słońca
Rozdział drugi: Święty Ankh w Świątyni
Mknęła przez drogi, szosy i autostrady. Próbowała jak najszybciej dojechać na lotnisko.
Gdy była już na miejscu zauważyła dwa samoloty. Weszła do tego który stał bliżej: nikogo w nim nie było, tylko pilot. Widać było, że na kogoś czeka. Lara domyśliła się, że to Jej samolot, lecz na wszelki wypadek spytała się pilota czy leci do Egiptu. Pilot z wielkim uśmiechem przywitał Larę i powiedział:
-Panna Croft! Właśnie na panią czekałem. Niech pani siądzie na krześle obok mnie.
Ledwo zdążyła usiąść gdy zadzwonił Bryce. Powiedział, że Święty Ankh jest w Świątyni Boga Słońca.
Lara powiedziała:
-Właśnie weszłam do samolotu. Zaraz startujemy. Cześć.
-Cześć- odpowiedział Bryce
I wystartowali.
Gdy była już na miejscu zauważyła dwa samoloty. Weszła do tego który stał bliżej: nikogo w nim nie było, tylko pilot. Widać było, że na kogoś czeka. Lara domyśliła się, że to Jej samolot, lecz na wszelki wypadek spytała się pilota czy leci do Egiptu. Pilot z wielkim uśmiechem przywitał Larę i powiedział:
-Panna Croft! Właśnie na panią czekałem. Niech pani siądzie na krześle obok mnie.
Ledwo zdążyła usiąść gdy zadzwonił Bryce. Powiedział, że Święty Ankh jest w Świątyni Boga Słońca.
Lara powiedziała:
-Właśnie weszłam do samolotu. Zaraz startujemy. Cześć.
-Cześć- odpowiedział Bryce
I wystartowali.
środa, 2 kwietnia 2008
Rozdział pierwszy: Bandyci
Lara zeszła na dół do swojego kolegi Bryce'a(czytaj: Brisa). Spytała się go czy coś się dzieje na świecie, czy może komuś pomóc.
On Odpowiedział:
-Są pewni bandyci. Tworzą broń i interesują ich relikwie i inne starożytne rzeczy, tak jak Ciebie. Przeczuwam, że szukają Świętego Ankh.
-Wyruszam natychmiast. Motor jest do użytku?-spytała Lara.
-Tak. Pojedź na lotnisko. Szukaj samolot który leci do Egiptu. Będzie pusty, bo jest zarezerwowany dla Ciebie. A co do Świętego Ankh to nie wiem gdzie gdzie jest, wiem tylko, że w Egipcie. Jak dowiem się czegoś więcej to się z Tobą skontaktuje.-powiedział.
-Pójdę tylko się spakować.-powiedziała Lara
I poszła na górę.
Weszła do swojego pokoju, wzięła plecak do którego włożyła: picie, jedzenie, lornetkę i zapasowe magazynki do pistoletów. Broń zaś włożyła do pokrowców przypiętych do pasa.
Zeszła na dół. Spytała się Bryce'a czy znalazł gdzie jest Święty Ankh. Odpowiedział jej, że nie, ale niedługo znajdzie i do niej zadzwoni.
Więc Lara wsiadła na motor, nałożyła czarne okulary i wyjechała poza bramę posiadłości Croftów.
On Odpowiedział:
-Są pewni bandyci. Tworzą broń i interesują ich relikwie i inne starożytne rzeczy, tak jak Ciebie. Przeczuwam, że szukają Świętego Ankh.
-Wyruszam natychmiast. Motor jest do użytku?-spytała Lara.
-Tak. Pojedź na lotnisko. Szukaj samolot który leci do Egiptu. Będzie pusty, bo jest zarezerwowany dla Ciebie. A co do Świętego Ankh to nie wiem gdzie gdzie jest, wiem tylko, że w Egipcie. Jak dowiem się czegoś więcej to się z Tobą skontaktuje.-powiedział.
-Pójdę tylko się spakować.-powiedziała Lara
I poszła na górę.
Weszła do swojego pokoju, wzięła plecak do którego włożyła: picie, jedzenie, lornetkę i zapasowe magazynki do pistoletów. Broń zaś włożyła do pokrowców przypiętych do pasa.
Zeszła na dół. Spytała się Bryce'a czy znalazł gdzie jest Święty Ankh. Odpowiedział jej, że nie, ale niedługo znajdzie i do niej zadzwoni.
Więc Lara wsiadła na motor, nałożyła czarne okulary i wyjechała poza bramę posiadłości Croftów.
Wprowadzenie
Gdy Lara była dzieckiem straciła rodziców. Jak była starsza zamieszkała w ich posiadłosci.
Witajcie
Witam wszystkich na blogu o Tomb Raider. Będe w nim pisał opowieść o Larze Croft(moją wymyśloną).
Miłego czytania;)
Miłego czytania;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)